Sroga zima za oknem, śnieg puszysty zaspami na chodnikach zalega, więc zimowe buty od rana do nocy mają pełne ręce roboty. Chodzą bez ustanku, śnieg pieczołowicie udeptują, czasem od poślizgu swojego właściciela uratują, a innym razem – jak ten ma fantazję, to i po lodzie płynnie go poniosą. Nie boją się mrozu, bo z grubej, porządnej skóry są zrobione, solidnym futrem podbite. Cholewy też mają, co się patrzy! Jednym słowem – prawdziwe z nich kozaki.
Ale mimo swej grubej skóry, buty zimowe potrafią być bardzo wrażliwe, a te, o których wam opowiem, mają jedno bardzo szczególne marzenie. Otóż widziały one kiedyś w korytarzu u swojego właściciela lekkie i zwiewne buty wiosenne, zielone, z miękkiej skórki zrobione. Okazała kokarda zdobiła każdy z nich. Jakże piękne były! Zimowe buciska, od chwili, gdy te wiosenne ujrzały, nie mogły o nich zapomnieć. Jednym słowem, zauroczyły się w nich bez pamięci.
Całą zimę kozaki wypatrywały swych zielonych przyjaciółek, lecz nigdzie ich nie było. Wszędzie w koło dreptały same ciężkie, grubaśne buty zimowe.
I tak kozaki nasze, marząc o kolejnym spotkaniu, snuły plany, co powiedzą butom wiosennym i o co je zapytają.
Może o kokardki? Też by chciały mieć takie, tylko w innym odcieniu.
A może zapytają, czy te wiosenne znają śnieg i lodowisko? Czy wskakiwały kiedyś w zaspę tak głęboko, że nieba nie było widać?
Czy może jednak lepiej by było zaprosić je do kawiarni na gorącą czekoladę? Zimowe wieczory potrafią być naprawdę chłodne.
Albo poproszą je, by opowiedziały o trawie, kwiatach i kałużach pełnych ciepłej, wiosennej wody.
Pewnego dnia, gdy już zbyt ciepło było kozakom na dworze, w korytarzu pojawiły się długo wypatrywane zielone półbuty z kokardą.
Szybko, szybko! – ucieszyły się kozaki – mało czasu mamy, bo za chwilę wszystkie buty zimowe zostaną schowane w przepastnych szafach i znowu długo nie będzie okazji do rozmowy.
– Czy ta kokardka przypomina motyla? – denerwują się kozaki, tak by chciały dobrze wypaść.
– Tak – uprzejmie odpowiadają półbuty.
– A czy ten kolor jest jak trawa?
– Tak. I jak łodyżki kwiatów, i liście na drzewach – półbuty uśmiechają się promiennie. Ciekawie im się rozmawia z kozakami.
– A czy wskakiwanie do kałuży nie szkodzi? – pada pospiesznie kolejne pytanie, bo oto wiosenne buciki już lądują na czyichś nogach.
– Nie szkodzi! I jest bardzo przyjemne – na odchodne rzucają przez ramię zielone kokardki. “Miłe są te kozaki” – myślą, lekko zbiegając po schodach. I zaraz zaczynają się zastanawiać: a jak to jest, gdy lód pod obcasem skrzypi? Albo: co to za uczucie, gdy płatki śniegu lądują wprost na nosku? Albo jeszcze – jak to jest ślizgać się na kałuży, która wiosną jest przecież taka mokra?
“Musimy je o to zapytać” – postanawiają. Zrobimy to, jak tylko wrócimy do domu. A jak ich już nie będzie, to trudno, trzeba będzie poczekać do późnej jesieni. Wtedy z pewnością spotkamy się ponownie.
No właśnie: jak to jest?…
Autor: Monika Dereniowska
Ilustracja: Lena Grzesik