Tak to już bywa, że nawet bardzo głębokie i bardzo pojemne szuflady kiedyś wypełniają się po brzegi. Czują się wtedy ciężkie, ospałe i niepoukładane.

Tak było w przypadku pewnej niewielkiej szuflady mieszkającej w drewnianym stoliku sosnowym. Oh jak bardzo cieszyła się na koniec lata, kiedy małe dziecięce rączki otwierały ją często i chowały do niej swoje najcenniejsze skarby! Taka wtedy była szczęśliwa! Niestety od dłuższego czasu nikt do niej nie zaglądał, więc teraz czuła się przeciążona, opuszczona i niepotrzebna. Najgorsze jednak było to, że już sama nie pamiętała, co w niej schowano, a chętnie by sobie te drogocenne rzeczy pooglądała.

Aż tu pewnego dnia poczuła, jak jakaś drobna rączka ciągnie ją za uszko.

– Oj! Ostrożnie! – prosi szuflada i aż skrzypi z radości, że oto w końcu ktoś sobie o niej przypomniał. – Co tam ze środka wyciągasz? – szybko dopytuje.

Dziecięca rączka pokazuje jej zdjęcie z wakacji. Jest na nim drewniany pomost dumnie stojący w jeziorze. Na pomoście widać dwie siostry. Ta starsza siedzi na mokrych deskach i próbuje sięgnąć nogą do tafli wody, a ta młodsza patrzy prosto w obiektyw i uśmiecha się szeroko.

– Do kogo się uśmiecha? Kto robił to zdjęcie? – chce wiedzieć szuflada. Zrobił je tata, a potem wszyscy troje wskoczyli do wody, żeby popływać. Bardzo fajny był ten dzień.

Na kolejnym zdjęciu jest karuzela tak wielka, że nie zmieściła się w kadrze. Zdobią ją setki kolorowych światełek mieniących się wszystkimi barwami tęczy. W przyczepionych do niej wagonikach siedzą roześmiani podróżni, ale są tak mali, że ich właściwie nie widać.

– To skąd wiadomo, że tam są? – dziwi się szuflada. Wiadomo, bo i dziewczynki tam były, siedziały w jednym z wagoników i ich wszystkich widziały.

Bajka o szufladzie

– A czy strasznie jest być tak wysoko, na samym szczycie karuzeli? – zaciekawiła się szuflada. I tak, i nie. Jest strasznie, bo ziemia jest nisko i wydaje się być bardzo daleko. Nie sposób sięgnąć do niej nogami. Ale jest też bardzo miło, bo nagle tak blisko są chmury, a niebo jest prawie na wyciągnięcie ręki. Od samej karuzeli za to może łatwo zakręcić się w głowie!

– A te sznurki? Dlaczego ktoś je schował w kąciku i na samym dnie? – zainteresowała się szuflada, zmieniając temat. 

– To nie są zwykłe sznurki. To są bransoletki, które uplótł dla nas własnoręcznie nasz tata. Sam je na naszych nadgarstkach zawiązał i przez to stały się cenniejsze niż cokolwiek innego.

– Widzę też muszelki! – ucieszyła się szuflada. – Bardzo je lubię za ich morski zapach. Ale dokąd je zabieracie? – nagle się przestraszyła, bo zrozumiała, że te wszystkie skarby zaraz znikną. – Co z nimi zrobicie?

– Zrobimy najlepszą rzecz, jaką możemy zrobić: zamienimy pamiątkę na wspomnienie.

Na te słowa zapadła cisza. Szuflada zamyśliła się, a potem nagle uśmiechnęła, bo oto zrozumiała, że sama woli pamiętać o tym dzisiejszym spotkaniu, niż trzymać w sobie zakurzone zdjęcia, których nikt nie ogląda.

– Teraz już na pewno nie zapomnę o was, o bransoletkach ze sznurka, o karuzeli i muszelkach – zapewniła i bezszelestnie wsunęła się na swoje miejsce. Poczuła się lekka i jednocz

eśnie pełna wspomnień.

Autor: Monika Dereniowska
Ilustracja: Helena Murawska moohoo illustrations