Pani gitara zazwyczaj milcząca jest i z powagą patrzy na wszystko, co dzieje się wokoło – próbuje przy tym zapamiętać jak najwięcej. Zwraca więc uwagę na każdy detal otoczenia, na każdą osobę, która pojawi się w zasięgu jej wzroku, by w końcu, gdy najdzie ją dobry nastrój, przedyskutować to wszystko na każdy z sześciu swoich głosów.

A kiedy to się dzieje? Zawsze wtedy, gdy jakieś niecierpliwe ręce z wyczuciem uderzą w jej struny.

– Widzieliście to samo, co ja? – zaczyna dyskusję ta najcieńsza.
– A o czym dokładnie mówisz? Bo tyle się ostatnio działo, że już ledwo to wszystko pamiętam – szybko rozbrzmiała struna basowa, zagłuszając drobną koleżankę. – I jak tak tajemniczo pytasz, czy coś widziałam, czy nie, to nie wiem, co mam o tym myśleć… – poskarżyła się, a głos jej delikatnie zadrżał. Mało kto bowiem wie, że ta największa, najsolidniejsza struna ma najwrażliwszą duszę skorą do smutku i wzruszeń.
– Może chodziło jej o to, że w mieszkaniu pojawił się kot?
– O tak! I ja go widziałam! Któregoś dnia podszedł do mnie blisko i trącił mnie nosem!
– A o mnie otarł się wąsami!
– Kot, też mi temat do rozmowy – środkowe struny przebrzękiwały się wzajemnie, robiąc coraz większy harmider.
– Mi chodziło raczej o… – najcieńsza struna próbowała przebić się przez ich pokrzykiwania, ale jej głos był zbyt słaby i cichy.
– Wielka sprawa! – zabrzmiała struna basowa – każdy widział kota. A czy widzieliście tych wszystkich gości, którzy przyszli na przyjęcie urodzinowe w zeszłą sobotę?
– Oj tak, widziałam ich, ale nie o tym chciałam…
– A jak pięknie dom był przystrojony! Tyle konfetti i balonów w życiu na raz nie widziałam! – najcieńszą strunę natychmiast zagłuszyły te środkowe.
– I jak tort pachniał! Aż żałowałam, że tak daleko od stołu stoimy – wtórowały sobie.
– Ja to się bałam, że nie wytrzymam i zerwę się zatańczyć. Nie lubię zbyt długo bez ruchu zostawać.

 

 

– Ech tam, torty i goście – czwarta się z nimi nie zgodziła – to pewnie chodziło o to, że do mieszkania wprowadził się zupełnie nowy instrument!
– I to jaki! – basowa struna natychmiast podjęła temat. – Nikt inny, jak samo pianino z nami zamieszkało!
– Oj! To teraz już o nas wszyscy zapomną – przeraziły się środkowe struny i natychmiast zaczęły biadolić.
– I nikt nas już nawet małym palcem nie trąci!
– Nic, tylko kurzem obsiadać będziemy…
– I kocim futrem…
– A na koniec do kąta nas odstawią…
– Czyli mówicie, że o nas zapomną? – zmartwiła się basowa struna.
– Oj wy, głupiutkie – zaśmiała się ta najcieńsza – chyba nie jest tak źle, skoro nasza dyskusja tak żywo się toczy, prawda? – zauważyła, a brzmienie jej słów jeszcze przez chwilę w zupełnej ciszy wibrowało w uszach jej koleżanek.
– Malutka ma rację! – wykrzyknęła w końcu z entuzjazmem ta basowa.
– To dlaczego wcześniej nam tego nie powiedziała? Tylko się niepotrzebnie zdenerwowałyśmy – natychmiast zawtórowały jej te środkowe.

Od tej pory dyskusja potoczyła się zwyczajowym torem i trwała jeszcze długo – tak długo, że autor tej historii, zasłuchany w pieśń gitarowych strun, zupełnie nie pamięta, kiedy w końcu wszystkie głosy ucichły.

 

Autor: Monika Dereniowska
Ilustracja: Lena Grzesik