– Co ciekawego masz do powiedzenia? – zapytał wiatr i leniwie przerzucił kilka kartek książki. Jego wzrok padł na barwną ilustrację.

– Mogę opowiedzieć ci o tym smoku, na którego patrzysz – zachęciła go książka. – Uprzedzam jednak, że będzie to historia niecodzienna, pełna niebezpiecznych przygód i wzruszających momentów.

– Tym lepiej! – wiatr obiegł książkę i wygodniej usadowił się na ławie. – A czy to jest jedyna historia, jaką znasz? – zapytał i znów przewertował książkę o kilka stron dalej.

– Oczywiście, że nie! Znam też opowieść o chłopcu, który samotnie przemierzał bezkresny ocean. Przeżył wtedy wiele ciekawych przygód, jak na przykład tę z piratami – zachęciła go księga.

– Kiedyś byłem nad morzem – zamyślił się wiatr – ale piratów nie widziałem. Jak oni wyglądają? – zastanowił się i znowu zerknął do książki.

– Mogę ci też opowiedzieć o karawanie, która szła przez pustynię zasypaną złotym piaskiem, albo o przyjaciołach, którzy postanowili wspiąć się na najwyższą górę świata – książka nęcąco streszczała swoją zawartość, podczas gdy wiatr w radosnym roztargnieniu przerzucał jej kartki na chybił-trafił.

 

 

– Zdecyduj się, którą historię chcesz usłyszeć – skarciła go w końcu książka. – Jak mnie tak będziesz wertował bez końca, żadnej opowieści nie poznasz w całości!

– Przepraszam – zreflektował się wiatr – ale zastanawiałem się, czy znasz jakąś opowieść o rycerzach i królach?

– Niestety nie – ze spokojem odpowiedziała księga. – Jestem zbyt mała, by pomieścić wszystkie znane opowieści. O te z królami musisz zapytać kogoś innego.

– Dziękuję ci – odpowiedział wiatr i przesiadł się do leżącego nieopodal brulionu. Przerzucił jedną kartkę, drugą, trzecią i ze zdziwieniem stwierdził, że wszystkie są czyste!

– Dziwna z ciebie książka – zafrapował się. – Nie masz żadnej historii do przekazania?

– Nie mam, bo nie jestem książką.

– Ale wyglądasz bardzo podobnie – zaintrygował się wiatr. – Czym się więc od niej różnisz?

– Jestem zeszytem, a różnica między nami jest taka, że książka opowiada historie ludziom, a ludzie opowiadają swoje historie mi. A jak już wszystko, co chcą, zapiszą na moich kartkach, mogę przekazać ich treść dalej.

– A to dopiero! – ucieszył się wiatr. – Czyli mogę opowiedzieć ci historię, jak pogoniłem liście jesienne tak wysoko, że usiadły na kapeluszu przechodzącego obok pana?

– Jak najbardziej – przytaknął zeszyt.

– Albo historię, jak porwałem pewnej pani bilet autobusowy, i jak goniła za tym biletem po parku?

– Oczywiście!

– I nawet tę przygodę, kiedy nad polami pod miastem zebrały się chmury gradowe, a ja je przepędziłem, bo nie chciałem, by rozmyły dopiero co zasianą pszenicę?

– Możesz mi opowiedzieć, co tylko zechcesz – uspokoił go zeszyt. – Po to tutaj jestem.

            Na te słowa wiatr drgnął niespokojnie, a wraz z jego ruchem zakołysały się kartki. Popatrzył to na książkę, to na zeszyt. Co jest lepsze? Zawahał się na chwilę, lecz szybko uświadomił sobie, że to nie jest odpowiednie pytanie. Powinno ono przecież brzmieć: na co ma ochotę? Na wysłuchanie opowieści cudzej czy na zapisanie własnej historii?                          

            Gdy tak wiatr kołysał się i dumał, książka i zeszyt z rozbawieniem spojrzały po sobie.

– Jak znam życie, nie oprze mi się – książka wygładziła brzegi kart i rozparła się wygodnie w swej oprawie. – Mam przeczucie, że historia o piratach nie da mu spokoju.

– Może i tak – przytaknął zeszyt – i nawet mnie to nie martwi, bo i ja mam pewność, że nie pozwoli, by moje karty zostały zupełnie białe.

 

Autor: Monika Dereniowska
Ilustracja: Helena Murawska moohoo illustrations