Któż ich nie ma i ich nie potrzebuje? Na całym świecie nie znajdzie się chyba ani jedna taka osoba. I choć może nie każdy ma ich od razu kilka, to na pewno ma chociaż jeden, z którym się nie rozstaje i którego zawsze pilnuje. Bo bez kluczy nie sposób się obejść – nikt temu nie zaprzeczy.
A to będzie historia o trzech kluczach, które mieszkały w przepastnej kieszeni spodni pewnego poważnego jegomościa. Znały się od zawsze i wcale im nie przeszkadzało, że były spięte wspólną obręczą. Wręcz przeciwnie, bardzo ją lubiły, bo dzięki niej czuły się bezpiecznie. Lubiły też swoją kieszeń – głównie za to, że nie była ani zbyt duża, ani zbyt mała. Była jakby uszyta dla nich na miarę.
Aż tu nagle któregoś ranka w tej kluczowej kieszeni pojawił się niezapowiedziany gość. Klucze z niezadowoleniem popatrzyły po sobie.
– To nasza kieszeń – przemówił największy z nich. – Kim jesteś?
– Jestem guzikiem od płaszcza – powiedział zgodnie z prawdą guzik.
– No widzisz – odezwał się inny klucz, ten najbardziej zębaty – ty jesteś od płaszcza, a to jest kieszeń w spodniach. Chyba cię tu nie powinno być, prawda? Przez ciebie jest nam ciasno.
– Wiem – guzik poczuł się jak intruz, a w jego guzikowych oczach pojawiła się łza. – Wolałbym być na swoim zwyczajowym miejscu, ale dzisiaj przy zakładaniu płaszcza odprułem się niechcący i żebym się nie zgubił, właściciel wpakował mnie w tę kieszeń…
– A to historia! – trzeci klucz zakrzyknął z niedowierzaniem. – I co teraz z tobą będzie?
– Pewnie za jakiś czas sobie o mnie przypomni i każe mnie przyszyć tam, skąd się urwałem.
– A tak właściwie, co robisz na co dzień? – ostrożnie zapytał ten zębaty. Trochę zły był na siebie, że w pierwszej chwili tak ostro zareagował, przecież wcale nie musiał.
– Pilnuję, by płaszcz właściciela był szczelnie zapięty. Dzięki temu nie marznie on na wietrze i na mrozie.
– Czy to jest tak, jakbyś zamykał ten płaszcz? – zapytał ten największy, bo nagle odniósł wrażenie, że on i guzik mają ze sobą coś wspólnego.
– Rzeczywiście, można tak to powiedzieć – odrzekł guzik po chwili namysłu.
– To pięknie – wtrącił się trzeci klucz – ale jak się coś zamknie, to później trzeba to otworzyć. Inaczej jaki w tym sens?
Pozostałe klucze spojrzały na niego z podziwem. Żaden z nich nigdy nie pomyślał o swoim przeznaczeniu w ten sposób.
– To oczywiste! – powiedział z kolei guzik. – I ja, jak zapnę płaszcz właściciela, to potem muszę go rozpiąć. Inaczej nigdy by go nie zdjął i latem by mu było bardzo gorąco. A wy czym się zajmujecie? – nagle guzik zdał sobie sprawę, że nic nie wie o swoich nowych znajomych.
– Podobnie jak ty, otwieramy i zamykamy różne rzeczy. Ja jestem od drzwi wejściowych – powiedział z dumą ten największy. – Mój zębaty, trochę szorstki przyjaciel zajmuje się wszelkiego rodzaju szafami. Natomiast najmniejszy z nas opiekuje się pewną bardzo ważną kasetką, która skrywa największe skarby naszego właściciela.
– To który z was jest najważniejszy? – zafrapował się guzik.
– Każdy z nas jest równie potrzebny. Gdyby tak nie było, właściciel by nas tutaj razem nie trzymał – szybko odpowiedział klucz do tajemniczej skrytki, a pozostałe dwa przytaknęły mu zgodnie.
– Tak samo jest u mnie i u innych guzików od płaszcza. Każdy z nas jest potrzebny. To dlatego właściciel zadbał, żebym się nie zgubił. Beze mnie płaszcz byłby niekompletny – guzik uśmiechnął się, uświadamiając sobie, że komuś na nim zależy.
Nagle w kieszeni pojawiła się ręka właściciela.
– Który z was to guzik? – zapytała, zręcznie przebierając palcami.
– To ja – odparł z dumą przybysz.
– Czy jeszcze się spotkamy? – pospiesznie zapytały klucze, domyślały się bowiem, że oto ich nowy przyjaciel będzie musiał ich opuścić.
– To niewykluczone – filuternie odparł guzik i dał się porwać dłoni właściciela.
Autor: Monika Dereniowska
Ilustracja: Lena Grzesik